Forum Korowód Strona Główna Korowód
forum miłośników twórczości Marka Grechuty
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wrazenia po: I ZLOCIE FANóW MARKA GRECHUTY
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Korowód Strona Główna -> Korowód
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dzek




Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Wto 11:52, 16 Paź 2007    Temat postu:

Przeczytałem teraz te moje wynurzenia i dostrzegłem w nich,niestety,wiele różnych błędów i generalnie niestaranności,za chcialbym wszystkich przeprosić.Spowodowane było to po prostu pośpiechem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dzek




Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Wto 12:32, 16 Paź 2007    Temat postu:

Przepraszałem Was za moje niechlujstwo,a tymczasem znowu byłem niechlujny,bo zgubiłem wyraz.Co się u licha za mną dzieje?/hihihi/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 26 Sie 2007
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 23:05, 17 Paź 2007    Temat postu:

Panie Jacku! Gratuluję świetnego pomysłu zrelacjonowania w odcinkach obchodów Święta Marka Grechuty. Te szczegółowe opisy wydarzeń z iście kronikarską dokładnością nam uczestnikom odświerzają w pamięci tamte chwile a tym, którzy nie mogli przybyć, pozwalają "wirtualnie" przenieść się do tych wydarzeń. Doprawdy miło jest po raz wtóry być w Krakowie!
Błędami nie należy się zanadto przejmować...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tuberoza




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kłodzko / Frankfurt n. Menem

PostWysłany: Czw 0:07, 18 Paź 2007    Temat postu:

Tak też uważam, błędy nie są tu najwazniejsze Smile Ja będąc nieobecną podczas tych wspaniałych dni w Krakowie, czytam Pańskie relacje w odcinkach z wielkim zainteresowaniem i czekam na następne z niecierpliwością Smile więc dziękuję bardzo za nie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dzek




Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Sob 12:47, 20 Paź 2007    Temat postu:

Po uroczystosci odsłonięcia popiersia Marka poszliśmy naszą małą grupką w kierunku rynku.Niedaleko zresztą od niego/koło dworca kolejowego/rozstałem sie z moimi nowo poznanymi znajomymi,z których wszyscy,poza panią Elą, postanowili pojechać do domu.Ja,sprawdziwszy swoje połączenia z Jelenią Górą,podjałem decyzję,iż pojadę do domu najwcześniej o 21.30.Tak więc do mszy w intencji Marka miałem jeszcze kilka godzin.Wypełniłem więc ten czas jak zwykle spacerując po rynku i jego okolicach.Dotarłem,też,a jakżeby inaczej,na Wawel,gdzie zreszta spotkałem panią Elę.Wcześniej,spacerujac po centrum Krakowa,uderzyła mnie duża ilosc cudzoziemców,a zwłaszcza Japończyków i Anglików ,którymi wypełnione sa ulice centrum Krakowa ,jak i spora grupa bezdomnych okupujących pobliskie ławki.Bogactwo i nędza,można rzec ,sąsiadują tam ze soba bardzo blisko.Na rynku w tym dniu był dzień Słowacji.Były więc tam jakieś występy zespołów ludowych z tego kraju.Były też kramy z ich regionalnymi produktami.Tymczasem dobiegła godzina 18.30 i postanwiłem pójść chociaż na fragment mszy w intencji Marka.Musiałem bowiem ,przed otwarciem wystawy, pójść do hotelu i odebrać bagaż.Tak też się stało.Trudno oczywiście opisywać samą mszę.Ograniczę się więc jedynie do stwierdzenia,że i tu znowu zobaczyłem J.K.Pawluśkiewicza,a także M.Półtoraka.Widziałem też panią Elę.Co zaś do wystawy to krążyłęm trochę wokół restauracji Pod Różą zanim zdecydowałem się wejść.Nie należę do ludzi szczególnie śmiałych i wchodząc do piwinicy,gdzie niegdyś Marek występował miałem pewną tremę.Zapytałem nawet portiera ,który patrzył na mnie badwaczo/a może mi się tylko tak wydawało?/czy obowiązuje tu zaproszenie.On zdaję się powiedział,że tak,ale nikt tego nie będzie sprawdzac.W każdym razie po rozebraniu się i zostawieniu bagażu w szatni wszedłem do środka.Tuż przy wejściu zobaczyłem żywo dyskutujacego z pewną panią M.Półtoraka.Widziałem też P.Ścierańskiego.Była też tam naturalnie pani Danuta i J.K.Pawluśkiewcz,a także kilkadziesiąt innych osób.W jednej z sal,znajdującej się po prawej stronie była wystawa prac Marka.Było tego niewiele,zdawało mi się,że nie więcej niż dwadzieścia,choć jak gdzieś przeczytałem było tych obrazów 15.Część z nich była mi znana z reprodukcji zamieszczonych w książce W.Majewskiego.Był więc tam min . portret syna Marka,był też portret pani Danuty i obraz willi z Zakopanego,Moją uwagę zwróciło natomiast zdjęcie Marka,które w książce Majewskiego znajduje się na stronie 105.W dużym formacie,kolorowe robi niezwykłe wrażenie.Zresztą ośmielony tym,że ktoś zaczał robić zdjęcia równiez i ja zrobilem kilka.Obok sali ,gdzie były obrazy Marka było pomieszczenie z barkiem,a dalej znajdowało się kolejne pomieszczenie,gdzie zgromadzone było kilkadziesiąt osób ,które coś tam piło,przekąszało i żywo ze sobą dyskutowało.Tam już nie odważyłem się wejść.W tle z głośników sączyła się cicho myzka Marka.Zapamietałem ,że leciał wtedy utwór "Dziecinstwo moje".Ponieważ obrazów Marka nie było zbyt dużo,więć mój pobyt tam trawł pewnie z 15 minut.Był moment,przyznaje ,że nie czułem się tam zbyt pewnie.Wiecie jak to jest?Miałem wrażenie,ze wszyscy tam zgromadzeni to dobrzy znajomi ,a tu nagle pojawia się ktoś obcy i nagle wszyscy kierują wzrok na niego.No cóż,okazało się,że to moje obawy były bezpodstawne,bo nikt nie zwrócił uwagi na moje wejścieW każdym razie po wyjściu z tej wystawy miałem świadomość,że to już jest koniec "swięta Marka"i w następnym będę być może uczestniczył,jak Bóg da, dopiero za rok.Tak czy inaczej były to dwa wspaniałem dwa dni,które mam nadziej będe długo pamiętał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ysandra




Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław/ Warszawa

PostWysłany: Sob 17:00, 20 Paź 2007    Temat postu:

O, bardzo się cieszę, że ktoś zrelaconował choć pokrótce ten ostatni akcent "naszego", a raczej Marka święta. Z tych opisanych przez pana obrazów chciałabym chyba nabardziej zobaczyć portret żony, choćby też dlatego, że w książce o Grechucie znajduje się jeden potret i robi na mnie ogromne wrażenie. To zdjęcie kolorze musiało być cudne, jak zdjęcia, które można było zobaczyć przed koncertem po wejściu po schodach. Marek na zdjęciach zawsze robi na mnie ogromne wrażenie. Mówiłam już, że działa na mnie w dużej mierze jako przystojny (choć nie o typowym typie urody, powszechnie uznawanej za piękną), bardzo pociągający mężczyzna. Nawet na tych czarno-białych zdjęciach widać, czy może "czuć" ten czar.

PS. Panie Jacku, bardzo, bardzo dobrze pana rozumiem, zwłaszcza że sama jestem piekielnie nieśmiała. I w ogóle nie lubię jakiegoś takiego afiszowania się. Unikam na przykład publicznego używania nazwiska "Grechuta", mówię tylko "on" albo "Marek" i od niedawna rodzina zawsze wie, o kogo chodzi (długo miała(m) z tym kłopot). Choć z drugiej strony bardzo bym chciała zgadać się z kimś na temat Marka. Nie lubię dlatego na przykład "iścia" na jakiś koncerty, bo zdaje mi się, ze wszyscy wiedzą, gdzie ja idę, i czuje się jakoś głupio. Choć w Krakowie, kiedy szliśmy, i to sporą grupką, co jeszcze bardziej krępujące, do Bagateli, to tego tak nie odczuwałam. Pomimo że to było dla "niego", myślę, że gdzieś indziej czułabym się tak jak zazwyczaj. Ale nie wiem, czy to ten Kraków tak zadziałał, czy nastrój oczekiwania... Chyba jednak ten Kraków. Tam mówienie o Marku wydawało mi się jakieś takie naturalne. Moja mama zresztą stwierdziła, że zaczęła pojmować magię tego miasta. Na każdym niemal kroku możesz spotkać jakiegoś artystę, ukłonić mu się, chociaż on cię nie zna, ale tobie sprawi ci to ogromną przyjemność, zatrzymać się może i na krótką pogawędkę, wymienić parę zdań... Do tego "oddycha się" historią... Wokoło stukają kopyta koni zaprzężonych do bryczek, tu kamienny Mickiewicz, tu "smukły cień Wyspiańskiego z węglem, pastelami"... I cień, a nawet duch Marka, świadomość, że on tutaj bywał... Marek Grechuta kolejny dołączył do grona Wielkich Krakowskich Artystów, których "cienie" jak dobry duch otaczają miasto...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ysandra dnia Sob 11:25, 05 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
daeclan
Administrator



Dołączył: 04 Paź 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żary

PostWysłany: Sob 17:02, 20 Paź 2007    Temat postu:

Bardzo lubię czytać te "reportaże" Jacka. Ten dzisiejszy przeczytałem z tym większą przyjemnością, iz dotyczą rzeczy które nam umknęły niestety. Dziękując za tę końcową relację, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć nam wszystkim takich wrażeń za rok.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ysandra




Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław/ Warszawa

PostWysłany: Pią 18:06, 23 Lis 2007    Temat postu:

Nie mogę oprzeć się pokusie napisania tego postu. Otóż poczytałam od nowa wszystkie wpisy w temacie I ZLOT FANÓW MARKA GRECHUTY i to było wielce wzruszające. Zwłaszcza, że zlot przeszedł moje oczekiwania, co rzadko mi się zdarza (zazwyczaj niestety doznaję zawodu, jak się na coś bardzo cieszę). Pomimo okropnych przykrości, które spotkały panią Barbarę i udzieliły się chyba nam wszystkim, dla mnie było, może zabrzmi to egoistycznie, absolutnie wspaniale. Cały czas na nowo przeżywam poszczególne momenty. To była z pewnością jedna z tych chwil, gdy "na maszt" wciągnęłam "sztandar blasku szczęścia pełnego(...) gdy żagle marzeń wiodą do brzegu" (to obok "...Ofelii" zresztą mój ulubiony "sztandar"). Dalej trudno mi w to wszystko momentami uwierzyć.

PS. Pani Basiu, dlaczego pani się nie odzywa na forum? Trochę mnie to szczerze mówiąc niepokoi... Przesyłam uściski Wink .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Korowód Strona Główna -> Korowód Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin