Korowód

BARBARA

Przed godziną wróciłam z Krakowa. Wczoraj od godz. 15,00 na scenie Tęcza odbywał się finał Konkursu na interpretację piosenek Marka Grechuty. Wszystko trwało 6 godzin /łącznie z burzliwymi obradami jury/.
Wystapiło 17 "podmiotów wykonawczych" jak to określał świetny konferansjer.
Powiem jedno - jestem zachwycona. Wykonawcy fantastyczni, a niektóre interpretacje wprost pozytywnie szokujące. Np. hiphopowe wykonanie "Ocalic od Zapomnienia" oraz "Hop szklankę piwa" lub szaleńczo ostre, metaliczne wykonanie "W dzikie wino zaplątani".
Piosenki naszego Mistrza przeszły wczoraj przez istny "magiel" brzmień. Wykonawcy robili z nimi najróżniejsze "eksperymenty", zmieniali bezwzględnie aranżacje, linię melodyczną - dosłownie wszystko poza tekstami. I piosenki te wyszły z tego "magla" nie tknięte. Te "zmagania" interpretacyjne udowdniły, że najważniejsze w twórczości Mistrza jest SERCE, PRAWDA, SZCZEROŚC, ZROZUMIENIE I CZYSTOŚC.
Kto skupia w sobie te cechy jest godny śpiewania utworów Mistrza. Ci ludzie nie przyszli na Scenę Tęczy po nagrody - oni przybyli z różnych stron Polski, żeby pokazac jak bardzo kochają twórczośc Marka Grechuty. Jestem o tym przekonana i dlatego mam dla nich ogromny podziw i szacunek. Oni pokazali, że słuchając piosenek MG można się doskonale bawic, a jednocześni nic nie uronic z przekazu jakie one ze sobą niosą.
Wczoraj potwierdziła się PONADCZASOWOŚC twórczości Geniusza.

Konkurs wygrał zespół "Dzień dobry", który był absolutnie rewelacyjny. Oni cudownie się bawili śpiewając piosenki MG, czuło się, że sprawia im to ogromną radośc. Roztaczali prawdziwy czar, a robili to w sposób tak naturalny, że aż "niemożliwie niemożliwy". Jako jedyni / na prośbę Przewodniczącego jury Pana Jana Kantego Pawluśkiewicza/ - zaśpiewali trzy piosenki podczas, gdy pozostali śpiewali po dwie.
Jestem szczęśliwa, że byłam tam wczoraj, że mogłam zobaczyc jak spełnia się moje marzenie... OCALIC OD ZAPOMNIENIA.

ala

Cieszę się Smile

, że odbył się ten wspaniały konkurs. "Ocalanie od zapomnienia" rzeczywiście przybiera na sile. Ciekawa jestem, co by powiedział Marek, gdyby usłyszał hiphopową wersję jednego ze swoich największych przebojów... Wink

BARBARA

Nie znałam osobiście naszego Mistrza ale z tego co o Nim wiem myśle, że byłby szczęśliwy. Wykonania były rewelacyjne. Sądzę, że Jego pedantyczne podejście do wszystkiego co robił, wszyscy artyści wzięli sobie głęboko do serca. Tu nie było żadnej "fuszerki", wszystko było dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.

I powiem jeszcze coś co może wydać się dziwne - miałam wrażenie, że Marek był z nami tego popołudnia na Scenie Tęczy i chichitał gdzieś w kąciku, gdy słyszał co się "wyrabia" z Jego piosenkami, a był to chichot radości i zadowolenia.

Postaram się zarejestrować koncert laureatów "Pomarańcze i mandarynki" / oczywiście jesli organizatorzy pozwolą na to/. Dam znać. Jeśli ktoś będzie miał życzenie, chętnie wyślę nagrany materiał. Jakość może byś średnia ale chciałabym, abyście mieli jakiekolwiek wyobrażenie o tym jak można śpiewać Marka.

Ysandra

Miła relacja Smile

. Coś w tym jest, niewątpliwie. Cieszyłby się zapewne, nieco onieśmielony, że staje się inspiracją, że pobudza wyobraźnię także "czynnie". Nie mam już czasu, ale chciałam napisać, żejeśli "Pomarańcze i mandarynki" to koncert krakowski w ramach Festiwalu, to zgodnie z linkiem, który podałam, 5 października koncertlaureatów będzie tanmitowany w Trójce Smile

.

BARBARA

Moja Mama często mawiała "Człowiek myśli - Pan Bóg kreśli". Tak się stało z moim wyjazdem do Krakowa na festiwal. Rozchorowałam się i leżę w łóżku rozżalona i zła. A niech to...
Proszę więc wszystkich, którzy tam bedą w tych szczególnych dniach o relacje - szczegółowe i długie:)

daeclan

I Festiwal Twórczości Marka Grechuty za nami. Zanim zaczniemy go podsumowywać, pozwolę sobie na małe streszczenie swojego pobytu w Krakowie, a właściwie 3 ostatnich dni festiwalu. O koncercie już pisałem, zresztą wczoraj TVP 2 pokazała reportaż z tego wydarzenia.

Zamieszczam kilka fotografii, które chyba lepiej zobrazują to co się działo w Krakowie.

Hotel Rubinstein, Kazimierz, wystawa prac Marka Grechuty

Hotel Pod Różą, wystawa fotografii Adama Bujaka

Odsłonięcie gwiazdy Marka Grechuty na Bulmarze Czerwieńskim. Po odsłonięciu Andrzej Lampert zaśpiewał dwie piosenki "Świat w obłokach" i "Dni, których nie znamy".

Można tylko dopisać - gwiazda na 5-tkę ( jest 5 w alei). Tu pozwolę sobie na mały komentarz. Szkoda że miasto Kraków nie zdobyło się na coś innego. Myślę że lepiej by było, gdyby miasto w ten sposób honorowało artystów związanych z Krakowem: Jak np. T.Kantor, Piotr Skrzynecki, A.Wajda, R.Polański, teraz Marek Grechuta itd. Wtedy była by to znakomita konstelacja, a tak mamy C.Dion, Krawczyka, Wilki (!), czyli od sasa do lasa. To taka uwaga, człowieka niepoprawnego politycznie.

Cmentarz Rakowicki, przed sadzeniem dzikiego wina.

Dostąpiłem nawet zaszczytu posadzenia jednego z pnączy dzikiego wina, obok mnie pan Leszek Aleksander Moczulski.

Pan Leszek Aleksander Moczulski nie odmówił mi i mojej małżonce wspólnej fotografii. Fotka natychmiast ląduje w domowym archiwum na honorowym miejscu.

To po krótce, gdzie byliśmy i co robiliśmy.

daeclan

Krótki film z Cmentarza Rakowickiego, odczytanie wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego "Dzikie wino".

[link widoczny dla zalogowanych]

BARBARA

Festiwal w Krakowie się skończył, piękny koncert we wrocławskim Imparcie się odbył i... no właśnie, co dalej? Czas pokaże jaką ostateczną formę przybierze idea "Ocalić od zapomnienia".
Ale ja nie o tym chcę tym razem pisać.
Chodzi mi o postać Jana Kantego Pawluśkiewicza. Uważam, że organizatorzy tych wszystkich imprez zachowali się wysoce nietaktownie. Byłam w Krakowie na finale Konkursu na interpretację piosenek Marka Grechuty, byłam we Wrocławiu na koncercie "Świecie nasz", obejrzałam w telewizji i wysłuchałam w radiu co tylko było możliwe, ale ani razu nie usłyszałam choćby jednego słowa uznania skierowanego do JKP. Ja wiem, że to co się działo było hołdem dla Mistrza ale czyż nie byłoby w dobrym tonie wspomnieć, jak ogromny wkład w twórczość Marka Grechuty wniósł Jan Kanty Pawluśkiewicz?
Marek Grechuta i Jan Kanty Pawluśkiewicz to Artyści, których WSPÓLNE dzieła są prawdziwymi perłami muzycznymi. Nie wolno o tym zapominać.

Piszę o tym dlatego, że sama kiedyś niechcący popełniłam w tym względzie gafę. Otóż, podczas mojego pierwszego spotkania z Panem Janem Kantym "wyrwało" mi się takie zdanie: "Przecież Pan jest kojarzony z Markiem Grechutą". Natychmiast po wyartykułowaniu tego zdania uświadomiłam sobie jak wielki nietakt popełniłam. Jak mogłam tak powiedzieć do takiego wielkiego Artysty, Artrysty o wspaniałym dorobku, który wykracza poza współpracę z Markiem Grechutą. Oczywiście przeprosiłam najgoręcej jak umiałam, ale od tamtej chwili bardzo się pilnuję, żeby znów z czymś nie "wyskoczyć".

I biorąc pod uwagę właśnie to co napisałam należało podkreślić dokonania Pana Jana Kantego Pawluśkiewicza. A, że tak się nie stało - odczuwam pewien niedosyt i śmiem zauważyć, że JKP został w tym wszystkim potraktowany nieco instrumentalnie.
To jest oczywiście moje bardzo subiektywne zdanie.

Ysandra

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Ysandra

Co do JK Pawluśkiewicza - to rzeczywiście jest głupia sytuacja. W okresie wzmożonego lub bardzo wzmożonego zainteresowania MG musi nagle odpowiadać na tysiące pytań, które często nie wnoszą nic nowego albo są po prostu naiwne. Mało kogo jednak obchodzi sam Jan Kanty Pawluśkiewicz. Oczywiście, jako muzyk niszowy, nie powinien na sam ten fakt narzekać. Ale skoro oczekuje się od niego, że wzbudzi zainteresowanie widzów jakiejś tam stacji, nie powinno się go traktować jako "człowieka, z którym Marek Grechuta współpracował", ale jako muzyka, który swoją indywidualnością wywarł ogromny wpływ na ukształtowanie się jego drogi artystycznej. Ja sama (w rzadkich chwilach, kiedy zastanawiam się, jak mogłoby być), żałuję trochę, że w drugiej połowie lat 80-tych bodaj jeszcze raz nie "zetknął się" Marek z Janem Kantym. WIEM był odpowiedzią na cały wielki okres pt. Anawa. Genialne projekty przełomu lat 70-tyh i 80-tych wynikły jako rozległe konsekwencje całej "...lokomotywy". Może jeszcze jedno muzyczne dziecko JKP i MG dałoby kolejny równie niezwykły rezultat w twórczości samego Grechuty. Przy całym moim uwielbieniu także dla "późnego Grechuty", uważam, że ówczesny jego potencjał rozwinąłby się nieco inaczej, gdyby stało się tak, jak piszę. Niekoniecznie piękniej i lepiej. Ale moim zdaniem widać wyraźnie, że współpraca z JKP nigdy nie pozostawała dla jego "horyzontów" muzycznych obojętna.

ala

Na stronie [link widoczny dla zalogowanych] jest cała galeria zdjęć z Festiwalu Twórczości Marka Grechuty "Korowód":

- [link widoczny dla zalogowanych]
- [link widoczny dla zalogowanych]
- [link widoczny dla zalogowanych]
- [link widoczny dla zalogowanych]
- [link widoczny dla zalogowanych]

- [link widoczny dla zalogowanych] --> o Festiwalu w mediach
- [link widoczny dla zalogowanych]

Patryk

[link widoczny dla zalogowanych]

Ysandra

"Człowiek, który - nie jestem pewien czy istniał"... (G. Turnau)
Oni mówią tak różne rzeczy. Nie mówią o zmarłym artyście, którego pamięć sie teraz czci... Mówią, patrząc w żywy obraz, w konkretnego człowieka. No i do tego, oczywiście, mówią pięknie. Myślę, że już takie zestawienie interesujących wypowiedzi (nie powielonych schematów), pokazaje, jak bardzo barwną i nietuzinkową był on osobą.

Ysandra

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
(tu chyba relacja z festiwalu "Korowód" z TVP)

Ysandra

Dzisiaj o 20 w programie 3 polskiego radia jest jakaś transmisja z koncertu. Nie wiem dokładnie.
PS. Błąd. Jakiś koncert kolęd, gdzie zdaje sie śpiewali zwycięzcy konkursu "Korowodowego".